Według danych zebranych przez Bank Rozrachunków Międzynarodowych już 10% notowanych firm na głównych rynkach Europy Kontynentalnej charakteryzuje się kosztami odsetkowymi przekraczającymi zysk z działalności operacyjnej. Za oceanem sytuacja wygląda jeszcze gorzej, gdyż wynik sięga ok. 18%. Wiele lat taniego pieniądza i pompowania środków w gospodarkę doprowadziło do sytuacji, gdzie nierentowne przedsiębiorstwa zamiast upaść, żyją na „kroplówce” z długu.

W obliczu zacieśniania polityki monetarnej, zmniejszania skali luzowania ilościowego i podwyżek stóp procentowych w całym zachodnim systemie finansowym takie podmioty czeka nie lada wyzwanie. W założeniu banki centralne nie muszą przejmować się upadłościami – dzięki temu zarówno kapitał jak i siła robocza w gospodarce może zostać przetransferowana do bardziej wydajnych przedsięwzięć i w długim okresie nie jest wskazane utrzymywanie takich firm, którym nadano pieszczotliwe miano firm „zombie”.

To z czym system finansowy może sobie nie poradzić to masowa fala upadłości, która mogłaby wstrząsnąć gospodarką i doprowadzić do gwałtownego wzrostu bezrobocia. Banki centralne naszej cywilizacji będą musiały popisać się chirurgiczną precyzją w procesie zacieśniania, aby przysłowiowo nie wylać dziecka z kąpielą. Pomimo, że czeka je poważne wyzwanie to trudno wyobrazić sobie lepszy moment na takie decyzje – wzrost gospodarczy jest obecnie wyjątkowo wysoki.

 

Michał Mordel
analityk Domu Maklerskiego Michael/Ström